Uwiódł dozorcę, ssał go i doprowadzał do wściekłości. Było wiele miesięcy rozmów i przyjemności. Ilekroć zamawiałem pizzę, prosiłem o dodatkową na wynos u woźnego, który był jednocześnie portierem budynku, w którym mieszkałem. Zwierzę ciężko upadło, ale na tym polega radość życia, osiąganie celów i nasz dzieciak się nie poddawał. Aż nadszedł ten wielki dzień, kiedy mógł cieszyć się tak upragnionym samcem i wiedział, jak się nim cieszyć. Ssał, wziął penisa i zebrał DNA samca w swoim gorącym ogonie.
Cholera, co za idealny kutas